poniedziałek, 24 października 2016

DUŃSKIE BUŁECZKI na słodko

Jakiś czas temu wyhaczyłam na youtube kanał Uwaga Babcia Gotuje. No genialna kobieta! Też chciałabym być taką babcią. Ale nie w tym rzecz. Zrobiła duńskie bułeczki, które wyglądały tak apetycznie, że zrobiłam je od razu tego samego dnia. Dodała do nich odrobinę cukru, żeby drożdże miały co zjadać i wygląd w tym przypadku nie szedł ze smakiem, który sobie wyobrażałam. Nie były słodkie. Dlatego zmodyfikowałam trochę przepis, żeby wszystkim smakowało :) 

DUŃSKIE BUŁECZKI NA SŁODKO

SKŁADNIKI           (ok. 12 bułek)

Rozczyn
  • 300 g mąki 
  • 400 ml letniego mleka
  • 20 g świeżych drożdży
  • 1łyżeczka cukru

Ciasto
  • 300 g mąki
  • 50 g miękkiego masła
  • 20 g (3 łyżeczki) cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/2 szklanki cukru

Ponadto
  • 100 g miękkiego masła
  • woda lub mleko do posmarowania bułek

1. Przygotowania ciasta zaczynamy od rozczynu. Do miski wkruszamy drożdże, zalewamy ciepłym mlekiem, mieszamy do rozpuszczenia drożdży. Dodajemy mąkę i wyrabiamy drewnianą łyżką (lub hakiem w robocie) na jednolitą masę. Tak wyrobiony rozczyn odstawiamy pod przykryciem w ciepłe miejsce na ok. 1 godzinę do wyrośnięcia.

2. Po godzinie dodajemy do rozczynu pozostałe składniki na ciasto - mąkę, masło, cukier i sól. Wszystko dokładnie wyrabiamy ok. 4-5 minut do ujednolicenia masy. Wszystko ponownie odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia, ale tym razem na ok. 15 minut

3. Następnie ciasto wykładamy na blat i wałkujemy na wielkość prostokąta o bokach 30x40 cm. Jeśli ciasto klei się do blatu lub wałka, podsypujemy mąką. Na rozwałkowane ciasto smarujemy masłem 2/3 powierzchni (na szerokości 40 cm, czyli ok. 27 cm) i składamy tak jak list - część nieposmarowana do 1/3 posmarowanej masłem i potem ta 1/3 posmarowana masłem do tej nieposmarowanej. Złożone ciasto przekręcamy aby dłuższy bok leżał wzdłuż blatu i wałkujemy na długość ok. 50 cm i grubość ok. 1 cm.

4. Tak rozwałkowane ciasto kroimy na trójkąty, układamy na blasze zachowując odstępy i smarujemy je wodą lub mlekiem. Możemy je posypać sezamem, makiem lub płatkami migdałów.

5. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 210 stopni na środkowej półce przez ok. 15 minut.

niedziela, 23 października 2016

PASTA MAKRELOWA

Dziś na śniadanie zaserwowałam mężulkowi pastę z wędzonej makreli. Uwielbiam wędzoną makrelę, ale czy jest zdrowa? Świeża makrela zawiera wysoką zawartość nienasyconych kwasów omega-6 i omega-3, które poprawiają pracę układu nerwowego, zawiera znaczne ilości selesnu, który dziara ochronnie na błony komórkowe i krwinki czerwone. Zawiera dużą ilość witamin z grupy E, D, B oraz A. Ma wiele pożytecznych właściwości. A co z wędzoną? No cóż.. wiele źródeł podaje, że tak kolorowo nie jest ze względu na rakotwórcze związki, które wydzielane są podczas spalania drewna w trakcie wędzenia. Mimo tych mocnych poglądów, jem wędzone ryby i mam nadzieję, że te substancje oszczędzą organizm mój i mojej rodziny.

PASTA MAKRELOWA


SKŁADNIKI

  • 1 średniej wielkości wędzona makrela
  • 2 jajka ugotowane na twardo
  • 1/3 średniej papryki czerwonej
  • 4 średnie ogórki korniszone
  • 1/4 średniej cebulki
  • 1 duża łyżka majonezu
  • sól, pieprz

1. Jajka gotujemy na twardo i studzimy je i kroimy w kostkę.

2. Makrelę dokładnie oddzielamy od ości, paprykę, ogórki, cebulę kroimy w kostkę, dodajemy do jajek, i łączymy wszystko łyżką majonezu. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

3. Można zmiksować ze sobą wszystkie składniki, oprócz papryki, którą wrzucimy do pasty po zmiksowaniu. Jest wtedy prawdziwym smarowidłem, ale my wolimy wersję "na grubo" :)

TADAM :)

smacznego śniadanka

CIASTO DYNIOWE

Eksperymentów ciąg dalszy :) wydaje mi się, że jest udany. Zostało mi się połowę dyni i postanowiłam zrobić ciasto. Zrobiłam zgodnie z przepisem, ale wyszedł chyba lekki zakalec, mimo to, w smaku jest genialne. Z nutą pomarańczy i imbiru... Nie przeciągajmy, zapraszam na 

CIASTO DYNIOWE


SKŁADNIKI
  • 250 ml puree z pieczonej dyni
  • 1,5 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 200 g masła (ja użyłam 200 ml oleju)
  • 1 szklanka cukru
  • cukier waniliowy
  • skórka starta z 1 pomarańczy
  • 1 łyżeczka mielonego imbiru
  • 3 jajka, oddzielone białka od żółtek

1. Przygotowujemy dynię - mniej więcej 1/4 średniej dyni kroimy na mniejsze cząstki i zapiekamy w piekarniku skórką do dołu w temperaturze 180 stopni przez ok. 35 minut. Studzimy, oddzielamy od skórki kroimy i miksujemy na gładką masę. Dodajemy skórkę z pomarańczy.

2. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni, okrągłą blachę wykładamy papierem dopieczenia

3. Ubijamy białka na sztywna pianę z dodatkiem szczypty soli.

4. Do puree dodajemy cukry i żółtka, następnie miksujemy. Wlewamy olej (lub roztopione i przestudzone masło), a gdy masa ujednolici się stopniowo dodajemy wymieszaną z proszkiem do pieczenia i imbirem mąkę. Na koniec dodajemy pianę z białek i delikatnie mieszamy łyżką.

5. Masę wylewamy na blachę i pieczemy ok. 40-45 minut.

6. Na koniec posypujemy cukrem pudrem na wystudzone ciasto lub polewamy polewą dyniową - odlewamy pół szklanki masy z pkt 4 (puree ze skórką, roztopionym masłem i cukrami, bez jajek i mąki), dodajemy do niej roztopioną czekoladę lub cukier lub dżem pomarańczowy i mieszamy. Polewamy po cieście i zajadamy!! :)

sobota, 22 października 2016

BUŁECZKI Z MASĄ KRÓWKĄ

Masa krówkowa głownie wykorzystywana jest do ciast 3 BIT, krówki, pischingera.. A ja zrobiłam z nią bułeczki drożdżowe! Były pyszne! I zniknęły ekspresem z talerza.

Dziś pieczemy 

BUŁECZKI Z MASĄ KRÓWKOWĄ



SKŁADNIKI           (ok. 10 bułeczek)

  • ½ torebki suszonych drożdży
  • ½ szklanki mleka
  • 2 łyżki cukru
  • 25 dag maki
  • 2 żółtka jaja
  • ¼ kostki masła
  • 1 cukier waniliowy
  • masa krówkową


1. Masło topimy i studzimy. Do miski wsypujemy mąkę z drożdżami i wlewamy letnie mleko. Następnie dodajemy żółtka, cukry i wyrabiamy ciasto dolewając połowę masła. Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. 
2. Gdy ciasto podwoi objętość jeszcze raz dokładnie wyrabiamy ciasto dodając resztę masła. 
3. Urywamy kawałki ciasta, formujemy na dłoni bułeczki nadziewając masą krówkową. 
4. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia, układamy bułeczki i odstawiamy ponownie do podrośnięcia. 
5. Smarujemy pędzelkiem roztrzepanym białkiem z dodatkiem mleka.
6. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 175 stopni i pieczemy około 30 minut.

PYCHOTKA!

DOMOWE CROISSANTY!

Chciałabym podzielić się z Wami przepisem na moje ulubione rogaliki francuskie. Nieraz kupowałam je w sklepie, ale pomyślałam, że chciałabym upiec je sama. Wiedziałam, że jest z nimi dużo pracy, ale nie spodziewałam się, że aż tyle. Ale warto było. Wyszły wyśmienite, muszę jedynie popracować nad wyglądem, bo zrobiły się bułeczkami. Jeśli macie więcej czasu na zabawę w kuchni, to zapraszam na

DOMOWE CROISSANTY
         
SKŁADNIKI                (ok. 7 -8 sztuk)
  • 15 g masła 
  • 5 g świeżych drożdży lub 2,5 g drożdży suchych 
  • 85 ml wody, o temperaturze 20ºC 
  • 210 g (1,5 szklanki) mąki pszennej, typ 450 
  • 4 g (niepełna łyżeczka) soli 
  • 30 g (2 łyżki) drobnego cukru do wypieków 
  • 1,5 łyżeczki mleka w proszku 
  • 125 g masła, w temperaturze pokojowej

1. W rondelku rozpuszczamy 15 g masła. Świeże drożdże kruszymy do miseczki, wlewamy wodę i dokładnie mieszamy (drożdże suche wystarczy wymieszać z mąką pszenną). Do mąki dodajemy sól, cukier, mleko w proszku, roztopione (i przestudzone) masło i rozprowadzone w wodzie drożdże. Ciasto wyrabiamy ręcznie, stopniowo zagarniając mąkę, aż składniki się połączą i ciasto będzie gładkie. Jeśli jest zbyt zwarte, dolewamy odrobinę więcej wody. Ciasto w misce przykrywamy folią i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 90 minut, do podwojenia objętości.

2. Ciasto uderzamy pięścią, aby opadło i ulotnił się dwutlenek węgla, powstały podczas fermentacji. Miskę z ciastem przykrywamy folią i wstawić do lodówki na około godzinę, aż ciasto podwoi objętość. Ponownie uderzamy pięścią, by opadło i wstawiamy do zamrażalnika na 30 minut.

3. Masło (125 g) wkładamy do miseczki i ucieramy na gładką masę.

4. Ciasto rozwałkujemy na prostokąt długości 3 razy większej niż szerokość. Połowę masła rozkładamy palcami na 2/3 długości ciasta i składamy je jak list, 3 razy, tak aby masło było między każda warstwą. Warto zostawić kilka milimetrów przerwy między masłem a brzegiem, by potem idealnie skleić ciasto (masło nie wypłynie na boki). Obracamy ciasto o 90º i ponownie wałkujemy, następnie znów składamy jak list, tym razem jednak bez masła. Złożone ciasto zawijamy w folię i wstawiamy do zamrażalnika na 30 minut, następnie do lodówki na 1 godzinę.

5. Powtarzamy od początku wszystkie czynności z punktu 4, zużywając pozostałą połowę masła. Następnie obracamy i wałkujemy i składamy bez masła. Ciasto wstawiamy do zamrażalnika na 30 minut a następnie do lodówki na godzinę.

6. Przy wykrawaniu trójkątów na rogaliki ciasto musi być zimne! W przeciwnym razie masło zacznie się topić i nie rozwałkujemy ciasta. Dlatego ciasto zostawiam na całą noc w lodówce (może tak leżakować ok. 3 dni) i następnego dnia piekę rogaliki. Gdy już wszystko mamy, wałkujemy ciasto na  prostokątny placek grubości 6 mm i kroimy trójkąty. Każdy trójkąt rolujemy od podstawy w kierunku wierzchołka i nadajemy mu kształt rogalika.

7. Blachę wykładamy papierem do pieczenia lub posypujemy mąką, rozkładamy na niej rogaliki. Do miseczki wbijamy żółtko, dodajemy niewielką ilość mleka i roztrzepujemy. Smarujemy nim croissanty. Pozostawiamy do wyrośnięcia na 1,5 godziny.

8. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 220ºC. Croissanty ponownie smarujemy żółtkiem i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy przez 5 minut w temperaturze 220ºC, a potem obniżamy do 190ºC i pieczemy dalej jeszcze przez 10 minut.

Uwaga: rogaliki zwijamy z początku bardziej luźno, potem ściśle.

KONIEC!!!

środa, 12 października 2016

SMACZNE I MNIEJ SMACZNE SMAKI

Jem właśnie kanapkę z czerwoną papryką i popijam ją gorzką herbatą. Dla wielu moich znajomych fakt spożywania przeze mnie papryki jest wielkim zaskoczeniem. Surowa papryka od zawsze była moim wrogiem i nie byłam w stanie zjeść jej, nawet z innymi produktami. Jej smak jest na tyle wyrazisty i dominujący, a zapach z daleka wyczuwalny, że nie byłam w stanie nawet jej powąchać. Podobnie z gorzką herbatą. Od małego jesteśmy uczeni picia słodkiej herbaty. Standard to 2 łyżeczki na szklankę. Ale pewnego grudniowego dnia postanowiłam dosłownie rzucić cukrem. Przestałam pić słodką herbatę. Na początku było dziwnie, mało smacznie. Ale po miesiącu słodka herbata wręcz przyprawiała mnie o mdłości. Nie słodzę już 9 lat. Kawę też przestałam słodzić. Nie ze względu na to, że cukier szkodzi, ale ze względów smakowych. Od czasu do czasu wsypię 1 łyżeczkę, kiedy chcę napić się herbaty z cytryną. Ważne dla mniej jest też to, że nawet Robert zaczął pić gorzką herbatę (zawsze gdy mu podawałam, zapominałam o cukierniczce i nikomu już nie chciało się wstawać po nią :) ). Przyjął mój nawyk.

Do czego zmierzam? "Smaków, jak liter, musimy się nauczyć". I to jest prawda. Jesteśmy przyzwyczajeni np. do zupy pomidorowej naszej mamy/babci, a gdy jemy tą samą zupę pomidorową u koleżanki, jest ona zupełnie inna i nie koniecznie będzie nam smakować. Ale to dalej jest zupa pomidorowa. My, w naszej europejskiej kulturze, zajadamy się jajkami ugotowanymi na twardo, miękko, usmażonymi.. w Azji uwielbiają jajka ugotowane na twardo, ale dopiero po ok. roku od momentu ugotowania. Dla nas jest to nie do pomyślenia. Nam to będzie śmierdziało, sam wygląd odtrąci nas zanim spróbujemy. Ale ktoś inny nie spróbuje naszej skiśniętej kapusty i ogórków. A one są takie pyszne.

Często jest tak, że to co jest zdrowe dla naszego organizmu, nie zawsze idzie w parze z dobrym smakiem. Łatwiej nam łyknąć jakiś proszek i szybko popić, niż systematycznie wspomagać się naturalnymi składnikami. W zależności od schorzenia powinniśmy zwiększyć spożywanie danego warzywa, owocu, zioła. Niski potas - pomidor, problemy żołądkowe - mięta, rumianek, koperek włoski, niskie żelazo - zielone warzywa i tak można wymieniać bez końca. I jeżeli nie lubimy pomidora, to, kurczę, możemy nauczyć się go jeść! I jestem tego przykładem. Nienawidziłam smaku i zapachu papryki, ale zawiera ona dużo witaminy C, która wspomagała mój organizm w czasie przeziębienia, gdy byłam w ciąży i nie mogłam przyjmować szkodliwych lekarstw. Trwało to na tyle długo, że smak papryki już mi nie przeszkadza, choć dalej jej nie lubię. Taka nietypowa sytuacja.


Ten post poświęcam osobom, które mówią "nie lubię wody". Wody, której smak jest neutralny. Woda oczyszcza nasz organizm, wspomaga wątrobę i cały układ żółciowy, pomaga nerkom (ale ta nisko mineralizowana), nawadnia i w ogóle powinniśmy jej dużo pić. Nie możemy czekać, aż dopadnie nas pragnienie, żeby napić się wody. Jej smaku, a raczej jej braku smaku można się nauczyć. Mojej Tosi raczej nie podaję do picia soków (o zgrozo z cukrami w postaci syropu glukozowo-fruktozowego), ona nauczy się pić wodę i jak będzie sama decydowała o tym co pić, jestem święcie przekonana, że woda będzie jej wyborem. Jeśli faktycznie nasze kubki smakowe nie akceptują wody w czystej postaci, to dodajmy do niej plasterek cytryny i starty świeży imbir. Nie tylko wzbogaci wodę o smak, ale i wspomoże naszemu organizmowi.

Dlatego, uczmy się smaków, przyzwyczajajmy się też do tych mało smacznych, ale korzystnych dla naszego zdrowia.